zobacz:  przerywnik.pl   autogielda.pl   e.autogielda.pl

Czwartek, 18 Kwietnia 2024, Imieniny obchodzą: Apoloniusz, Bogusława, Bogusław

ds

Ogłoszenia pochodzą z serwisu autogielda.pl: TRIUMPH ROCKET sportowo_turystyczny cena: 69 000,00 PLN, miejscowość: Środa Śląska, data: 2024-04-17, ...szczegóły

NAPISZ DO ODJAZD-u

Napisz do nas - w każdej sprawie związanej z motoryzacją

reklama@autogielda.pl

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

  Zdj. Wojtek Styrna na motocyklowym szlaku, mat. prywatny

Zdj. Wojtek Styrna na motocyklowym szlaku, mat. prywatny

Motorem po Europie

Mariusz Majski


Z Wojtkiem Styrną, wspólnikiem Auto Giełdy, instruktorem nauki jazdy, rozmawia Mariusz Majski

MM Dlaczego motocykl, przecież masz także samochód, nie wygodniej byłoby jeździć autem?

WS Pewnie tak, ale to nie to samo. Przede wszystkim jadąc motocyklem „odczuwasz” otoczenie i czerpiesz z jazdy więcej przyjemności. Jadąc między polami, czujesz zapach tych pól, podobnie wyczuwasz zapachy miasta jeżdżąc po mieście. Dociera do ciebie dużo więcej bodźców zewnętrznych. Nie masz szans doświadczyć tego schowany za szybami samochodu. Jazda motocyklem wymaga więcej poświęceń, więcej czasu na przygotowanie wyprawy, bardziej też trzeba uważać na pogodę, ale warto. Choćby dlatego, że takie wyprawy dają dużo więcej radości, a po powrocie satysfakcji, że się daną trasę przejechało.



Jeździsz razem z kimś czy sam?

Na moich pierwszych wyprawach na Ukrainę i do Włoch jechałem sam lub razem z grupą przyjaciół. Na następne jeździłem już tylko z dziewczyną, a obecnie żoną Kasią.





Twoja pierwsza zagraniczna wyprawa?

To była Ukraina, w właściwie ukraińskie Karpaty.



I co zapamiętałeś z tej wyprawy?

Przede wszystkim las, deszcz i błoto. Autentycznie, jeździliśmy tydzień po tych górach, spaliśmy tylko pod namiotem, tylko poza drogami, czyli tzw. offem. Przede wszystkim sakramencko ciężkie warunki pogodowe.



A jak was traktowali ludzie, Ukraińcy?

Bardzo życzliwie. Jak się jedzie przez wioski, dzieciaki wybiegają na drogę i machają, Trochę mniej życzliwie policja. Jednego razu rano, gdy spaliśmy w lesie obudzili nas drwale, którzy jechali konnymi wozami na wyrąb. Byli zdziwieni, że nas w tym lesie zastali. Spytali, co my tu robimy i po krótkiej, sympatycznej rozmowie zaprosili nas na wódkę do swojej siedziby.



I co, poszliście?

Niestety nie. Mieliśmy ustaloną marszrutę i musieliśmy się jej trzymać.



Następna wyprawa?

Włochy.



Co ci utkwiło w pamięci?

Duży ruch, na drogach pełno motocykli i skuterów. W większych miastach horror, na ulicach totalna wolnoamerykanka, mało kto przestrzega obowiązujących zasad ruchu drogowego. Ciekawostką są manifestacje motocyklistów. Widziałem taką na autostradzie koło Mediolanu. Byłem świadkiem manifestacji, w której motocykliści zablokowali autostradę na znak protestu przeciwko jeździe w kaskach. U nas to nie do pomyślenia!



Przyłączyłeś się?

Nie, byłem w kasku, ale pozdrowiłem ich życzliwie.



Następne były Bałkany?

Tak. Najpierw Chorwacja. Dla mnie ten kraj to straszny tłok na drogach, masa turystów i szczerze mówiąc tylko ją przelecieliśmy, nie zostając dłużej nigdzie niż jeden dzień. Taką prawdziwą wyprawę z przygodami zaczęliśmy dopiero w Czarnogórze i w Bośni. Jedną z piękniejszych rzeczy, którą widziałem w życiu był Park Narodowy Durmitor*, na pograniczu Czarnogóry i Bośni, a w nim kaniony rzeki Tary, która płynie przez ten park. Wielki park z przyrodą, która zapiera dech w piersiach, piękne widoki, ogromne przestrzenie i niewielu turystów. Można jechać główną drogą albo bocznymi drogami przez godzinę i nikogo nie spotkać. Wszystkim motocyklistom gorąco polecam odwiedzenie tego miejsca.





Czy w Bośni jest bezpiecznie? Tam po niedawnej wojnie pewnie każdy ma w domu karabin?

Jest bezpiecznie. Nie czuliśmy się nigdy zagrożeni. Ludzie w Bośni są do turystów nastawieni przyjaźnie. Może trochę posępne wrażenie sprawiają przedmieścia Sarajewa. Jadąc przez nie czuliśmy się trochę nieswojo, ale nic złego nas nie spotkało. Za to samo Sarajewo to europejskie miasto, takie jak Wrocław. Raz zatrzymała nas policja, gdy zawróciliśmy i pojechaliśmy pod prąd. Ale gdy dowiedzieli się, że jesteśmy z Polski, skończyło się tylko na pouczeniu.



Twoja następna wyprawa to?

Rumunia. Pierwotnie miał być Azerbejdżan przez Krym, ale ze względu na sytuację w tym regionie zmieniliśmy plany. Rumunia okazała się strzałam w dziesiątkę.



Polakom Rumunia kojarzy się z Cyganami. Jeździ tam niewielu Polaków.

A szkoda, bo to piękny europejski kraj i sympatyczni ludzie. Ruch na drogach taki jak w Polsce, te same sieci sklepów, żadnych problemów z zaopatrzeniem, Lidl co parę kilometrów. Sporo motocykli i mnóstwo stacji benzynowych. Popularne trasy to Trasa Transfogarska i Transalpina przez Góry Fogarasze. Piękne trasy przez dzikie Karpaty. Mają uznanie na całym świecie. Masa zakrętów, duże przewyższenia. Wjeżdża się na wysokość ponad 2.000 metrów, a później zjazd piękną przełęczą po asfaltowej drodze.





Z Wikipedii: Droga Transfogaraska przecina z północy na południe Góry Fogaraskie (rum. Munţii Făgăraş) - najwyższe pasmo górskie rumuńskich Karpat, między ich dwoma najwyższymi szczytami - Moldoveanu i Negoiu. Łączy miasta Sybin w Siedmiogrodzie i Pitesti na Wołoszczyźnie. Najbardziej spektakularnie prezentuje się od strony północnej. Przy trasie od strony południowej znajdują się liczne atrakcje - między innymi zapora na rzece Ardżesz o wysokości 160 metrów tworząca jezioro Vidraru oraz zamek Poienari należący do Włada Palownika (pierwowzoru Drakuli). Na trasie znajduje się pięć wiaduktów, kilka mniejszych tuneli oraz liczne zakręty. W najwyższym punkcie znajduje się jezioro Balea i najdłuższy tunel w Rumunii (884 m) przecinający łańcuch górski. Ze względu na liczne zakręty na drodze obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h. Tunel w najwyższym punkcie drogi jest zamknięty od października (lub listopada) do kwietnia (lub maja) z powodu śniegu i wiatrów. Droga Transfogaraska została zbudowana w latach 1970-1974 za czasów Nicolae Ceaucescu. Początkowo miała znaczenie militarne. Podczas jej budowy wykorzystano miliardowe sumy pieniędzy i 6 milionów kilogramów dynamitu. Czterdziestu budujących ją żołnierzy straciło życie.





Z Wikipedii: Transalpina - potoczna nazwa drogi krajowej DN67C. Najwyżej położona droga Rumunii - osiąga 2145 m n.p.m.(przełęcz Urdele). Transalpina przecina z północy na południe GóryParâng - drugie co do wysokości pasmo górskie rumuńskich Karpat. Łączy miasta Sebes w Siedmiogrodzie i Novaci. Transalpina jest nieprzejezdna w miesiącach zimowych. Od roku 2010 droga ma częściowo asfaltową nawierzchnię, przez co stała się ogólnodostępna.







Wybrane z Wikipedii: Park Narodowy Durmitor w Czarnogórze obejmuje malowniczy i najgłębszy w Europie kanion rzeki Tary dochodzący nawet do 1300 m głębokości. Pełno tu niezwykle głębokich kanionów, jaskiń, źródeł wypływających wprost ze skał i rzek tajemniczo znikających pod ziemią. Turystycznym centrum Durmitoru jest Ĺ˝abljak, niewielkie miasteczko u podnóża gór, ponoć zawdzięczające swoją nazwę niezwykle głośno kumkającym żabom, które upodobały sobie pobliski strumień. Wieczorem ten dźwięk wypełnia całą dolinę. Niedaleko Ĺ˝abljaka znajduje się jeden z najwyższych mostów Europy o wysokości 172 metrów. W parku znajduje się endemiczna fauna i flora. Tereny te porastają gęste bory sosnowe i świerkowe a także buczyny. Na terenie Durmitoru, żyje również wiele gatunków dzikich zwierząt - ssaków (rysie, niedźwiedzie), a także wiele gatunków ptaków. Tereny parku Durmitor zostały w 1980 roku wpisane przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego.

Po Karpatach jeździłem wszelkimi drogami jakimi się dało, łącznie z szutrowymi. Raz w Fogaraszach znaleźliśmy sobie górską drogę przez las do miejscowości Voineasa. Była ona zaznaczona na papierowej mapie, zaś GPS wskazywał że jest, później że się urywa… a potem że znowu jest. Wyruszyliśmy wcześnie rano. Po godzinie zapytaliśmy napotkanych w lesie drwali, czy to dobra droga i czy przejedziemy nią przez te góry. Odpowiedzieli, że dojedziemy bez problemu. Po pięciu godzinach okazało się, że końca drogi nie widać, a my jedziemy leśną dróżką, która pewnie przeznaczona była do zwózki drzew, a wyglądała zupełnie jak dno strumienia. Do tego ciągłe rozwidlenia i w końcu droga z GPS zniknęła. Byliśmy totalnie zdezorientowani. Na hali spotkaliśmy pasterza, który oczywiście niczego co do niego mówiliśmy nie rozumiał, ale słysząc nazwę miejscowości, językiem migowo-rumuńskim wytłumaczył nam, że owszem dojedziemy tą drogą do Voineasa, ale za trzy dni. Musieliśmy zawrócić, bo na tyle paliwa nie mieliśmy, a zatankować w górach nie byłoby gdzie. Namiotu postawić też nie, bo po bokach dróżki wysokie skarpy, że o niedźwiedziach, których tam pełno, już nie wspomnę. Było już ciemno, gdy dotarliśmy do miejsa, z którego wyruszyliśmu.





A w jakim języku się porozumiewaliście?

Po angielsku. Ale w mniejszych miejscowościach i na wsi jest z tym ciężko. Często, jak wynajmujesz pokój albo pytasz o miejsce pod namiot, okazuje się, że twój rozmówca nie zna ani słowa po angielsku. Musiał wystarczać język migowy, ale w końcu zawsze się jakoś dogadywaliśmy.



W tym roku była Skandynawia?

Tak. Chcieliśmy zrobić taką trasę, aby zobaczyć Skandynawię w pigułce. To była pętla Wrocław, Gdynia, później promem do Karlskrony w Szwecji.

Szwecję przejechaliśmy niejako tranzytem przez Vaksjo na zachód na wybrzeże i potem wybrzeżem do Oslo w Norwegii. Dalej wybrzeżem przejechaliśmy pawie całą Norwegię. Później promem na wyspy Lofoty, dalej w górę na Nordkapp.





Wracaliśmy drugą stroną, tj. przez Finlandię, Estonię, Łotwę i Litwę.





To bardzo długa trasa.

Rzeczywiście, to była zdecydowanie najdłuższa moja trasa, grubo ponad 8 tysięcy kilometrów.



A gdzie spaliście? W namiocie?

Głównie w namiocie. Wyprawa trwała trzy tygodnie i poza namiotem spaliśmy tylko trzy razy. Do tego namiot rozbijaliśmy w większości na dziko. Nie ma z tym najmniejszego problemu. Przestrzenie są takie wielkie, że prawie wszędzie można się rozbić.





Trzeba jednak koniecznie wziąć ciepłe rzeczy do noszenia i do spania. Skandynawia to nie Polska. My mieliśmy ich za mało i oboje wróciliśmy do Polski przeziębieni.



Jak to jest, czy motocykliści łączą się podczas takich wyjazdów w grupy, czy każdy jeździ sam?

Jest bardzo wielu motocyklistów jeżdżących w grupach, ale są to ludzie, którzy razem wyjeżdżają na wyprawę.



A samotnych, takich jak wy, jest dużo?

Zdecydowanie mniej. W tego co widziałem, często się zdarza, że jedzie się w dwa, trzy motory, bo jest to po prostu bezpieczniejsze i wygodniejsze, ale zdarzają się też samotni motocykliści, tak jak ja.



Motocykliści się pozdrawiają?

Zawsze. Nie ma praktycznie miejsca, gdzie motocykliści by się nie pozdrawiali. Chyba że w dużych miastach, gdzie tych motorów jest tyle, że trzeba by cały czas rękę w górze trzymać. A na trasie praktycznie zawsze, nie zdarza się, żeby się nie pozdrawiali.



A jak się coś zepsuje? Czy motocykliści są wtedy solidarni?

Tak. Są takie niepisane sygnały, że jeżeli motocykl stoi na poboczu i położy się przed nim kask, to znaczy, że motocyklista potrzebuje pomocy. Praktycznie zawsze ktoś się zatrzyma i pomoże. Ja swoim obecnym motocyklem jeżdżę od pięciu lat i nie miałem w nim jeszcze jakiejś poważniejszej usterki, której nie mógłbym sam naprawić. Ale innym, w miarę możliwości, pomagam. W tym roku w Norwegii spotkałem motocyklistę z Niemiec, który miał awarię i nie mógł jej sam usunąć. Jeździł takim samym motocyklem co ja. Widząc leżący na ziemi kask, zatrzymałem się. Okazało się, że miałem ze sobą część zamienną, której on potrzebował. Szybko ją wymieniliśmy, podziękował i pojechał dalej.



Jeździsz na takie długie trasy. Czy, za przeproszeniem, od tej jazdy tyłek cię czasem nie boli?

Nieraz niestety boli. Najlepszym lekarstwem na to jest zrobić sobie po prostu przerwę i trochę pospacerować. Wystarczy kilka minut. Zejść z motocykla, zatankować, wypić kawę i to wystarczy. Pomysłów na rozwiązanie tego problemu jest mnóstwo. Ja na przykład nie mam standardowej kanapy, jaką dał producent, tylko przerobioną, z wkładem żelowym. Jest znacznie wygodniejsza.

Zauważyłem taką prawidłowość. W krajach południowej Europy, gdzie klimat jest cieplejszy „siedzenie” bardziej daje znać o sobie, niż na północy. W mojej najdłuższej wyprawie do Skandynawii w ogóle nie miałem z tym problemu. Byliśmy skupieni na tym, żeby przetrwać wiatr, zimno, deszcz i śnieg.



Dziękuję za rozmowę.

 

SZUKAJ

NASZE GAZETY

OGŁOSZENIA

cena: 69 000,00 PLN

data: 2024-04-17

cena: 6 150,00 PLN

data: 2024-04-17

cena: 8 900,00 PLN

data: 2024-04-16

cena: 19 900,00 PLN

data: 2024-04-16

cena: 9 900,00 PLN

data: 2024-04-16

cena: 2 900,00 PLN

data: 2024-04-16

cena: 41 000,00 PLN

data: 2024-04-11


 

NASZE SERWISY

Autogielda  Odjazd  M2 Planeta zwierząt  Erotyka

Redakcja: raklama@autogielda.pl

Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA