Ucieczka gangstera

Kowalsky

Film sama Peckinpaha to skończona doskonałość, choć oczywiście 36 lat od premiery zrobiło swoje i historia gangstera nieco już trąci myszką. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że dziś takie kino już nie powstaje.

Doc McCoy (Steve McQueen) wychodzi na zwolnienie warunkowe. Ale nie za dobre sprawowanie. Wyjście z pudła załatwia mu jego żona. Jak? Nie trudno się domyśleć. Targany zazdrością McCoy ma jednak oprócz niewierności swojej ślubnej inne sprawy na głowie. Na przykład napad na bank, który organizuje... szeryf. Ani zleceniodawca, ani wspólnik McCoy nie są zainteresowani tym, żeby nasz bohater wyszedł na swoje. McCoy będzie musiał wziąć sprawy w swojej ręce.

Samochodziarze powinni film docenić. I to nie tylko z uwagi na zabytkowe gabloty, których w filmie nie brakuje. Niespodzianek jest tu pod dostatkiem: choćby kultowa scena ze śmieciarką, w której ucieka para głównych bohaterów. O tym, że McQueen był kierowcą wyścigowym, nawet nie wspominam, podobnie jak o tym, że mamy do czynienia z kinem drogi najwyższej próby.



(The Gateway) USA 1972 reż. Sam Peckinpah

Cytat:

- Prosta robota. Wchodzisz do banku, wychodzisz z forsą. Nie musisz być Dillingerem, żeby to ogarnąć.

- Dillingera w końcu kropnęli.

- Ta, ale nie w banku.