Wyprzedzanie szeregu aut

Marian Kubala, 2008-06-09

Jechałem Audi 80 za trzema innymi samochodami. Była ładna pogoda, dobra widoczność, droga prosta. Prędkość wymienionego rzędu samochodów wynosiła około 80 km/h. Na pewnym odcinku drogi, poza obszarem zabudowanym, jadące przede mną pojazdy nieco zwolniły. Prędkość jadących spadła o 5 do 10 km/h. Wiedząc, że na drodze ani przed nami ani za mną nie nadjeżdżają inne pojazdy, przystąpiłem do wyprzedzania poprzedzających trzech samochodów – Renault 19, BMW i Polonez. Gdy byłem już przodem swojego samochodu na wysokości tylnej części BMW, dostrzegłem włączone lewe światło kierunkowskazu w Polonezie. Gdy dojechałem do przedniej części BMW, stwierdziłem, że Polonez wjeżdża na mój pas ruchu, nie udzielając mi pierwszeństwa. Polonez wjeżdżał w niewidoczną i nieoznakowaną drogę dojazdową do posesji. Doszło do najechania na tył Poloneza, który po odbiciu się od mojego samochodu wpadł do rowu. Po zderzeniu zarzucono mi niezachowanie szczególnej ostrożności w trakcie przeprowadzania manewru wyprzedzania. Czy słusznie?

Ocena powyższej sytuacji kolizyjnej nie należy do łatwych. Zawsze tam, gdzie mamy do czynienia ze zmianą kierunku ruchu i wyprzedzaniem skręcającego pojazdu, niezmiernie ważnym czynnikiem jest wzajemne usytuowanie pojazdów na drodze w chwili powstania stanu zagrożenia, tj. gdy kierujący pojazdem wyprzedzanym zjeżdża na sąsiedni pas ruchu.

W podobnych przypadkach bardzo ważne są okoliczności wykonywania manewru wyprzedzania trzech poprzedzających go pojazdów, z których pierwszy wykonał manewr skrętu w lewo poza skrzyżowaniem dróg, w kierunku znajdującej się poza lewym poboczem posesji. Nie ulega przecież wątpliwości, że obaj kierowcy wykonywali trudne manewry, wymagające zachowania szczególnej ostrożności: skręt w lewo – kierujący Polonezem, i wyprzedzanie – kierujący Audi 80. Aby ustalić, który z nich spowodował zdarzenie drogowe, nie wystarczy ustalić, który z nich przystąpił do wykonania swojego manewru jako pierwszy. Z opisu kolizji nie wynika bowiem, że na opisanym odcinku drogi występowały odpowiednie oznakowania zabraniające kierującym przeprowadzenia danego manewru. Tak więc jeden, jak i drugi kierujący samochodami w odpowiednich warunkach ruchu mogli przystąpić do wykonywania swoich manewrów.

Stwierdzenie zaś, że pierwszy do manewru (zjazd na lewy pas ruchu przy jeszcze niesygnalizowanym zamiarze skrętu w lewo kierującego Polonezem) przystąpił kierujący Audi, pozwoliłoby na uwolnienie od zarzucanego jemu czynu. Wtedy bowiem kierowca Poloneza zobowiązany byłby do zrezygnowania z wykonania swego manewru, który wówczas nieuchronnie musiał doprowadzić do kolizji obu pojazdów.

Odwrotnie byłoby, gdyby stwierdzono, że w Polonezie włączono kierunkowskaz w chwili, gdy kierujący Audi znajdował się jeszcze na prawym pasie ruchu.

Nie bez znaczenia jest także ocena zachowania się kierujących samochodami wyprzedzanymi. Z całą pewnością można twierdzić, że kierujący Polonezem wcześniej zmniejszył prędkość, zjechał ku osi jezdni i włączył właściwy kierunkowskaz. Te elementy ruchu nie były bez znaczenia. Kierujący samochodem wyprzedzającym (Audi) powinien w czasie wyprzedzania lub jeszcze wcześniej zwrócić na nie uwagę i odpowiednio dostosować swój sposób jazdy do zachowań kierujących pojazdami później wyprzedzanymi.

Z kolei kierujący Polonezem przed wjazdem na lewy pas jezdni zobowiązany był upewnić się, czy na tym pasie nie jest wykonywany manewr wyprzedzania przez inny pojazd. Z opisu przebiegu wypadku nie wynika, aby kierowca tego samochodu obserwował ruch, jaki odbywał się na lewym pasie ruchu.

Uważam, że w podobnych przypadkach, gdzie wyprzedzający przez dłuższy czas znajduje się na lewym pasie ruchu, powinien być dostrzeżony przez kierowcę pojazdu wyprzedzanego. W takiej sytuacji kierowca Poloneza powinien zrezygnować ze skręcenia w lewo, a swój pojazd zatrzymać (do momentu gdy wyprzedzający zakończy wykonywanie swojego manewru).

Szczegółowa analiza przebiegu zdarzenia wymagałaby także ustalenia prędkości wykonania manewru wyprzedzania, a tym samym ustalenia odległości od pierwszego z trzech wyprzedzanych pojazdów, w jakiej znajdował się wyprzedzający w chwili, gdy przystępując do manewru wyprzedzania znalazł się na lewym pasie jezdni i czy mógł oraz powinien dostrzec zachowanie kierowcy pierwszego pojazdu - sygnalizowanie skrętu w lewo.

W tym też momencie wyprzedzany mógł oraz powinien dostrzec zachowanie kierowcy Audi, które jednocześnie uniemożliwiało mu wykonanie jakiegokolwiek manewru, który wiązałby się z przemieszczeniem pojazdu na lewy pas ruchu.

Jeżeli jednak w tym momencie pierwszy wyprzedzany pojazd miał już włączony kierunkowskaz, to kierujący Audi powinien zrezygnować z wyprzedzania i wrócić na prawy pas ruchu lub zmniejszyć prędkość tak, by manewr skrętu w lewo został wykonany przed jego dojazdem do miejsca kolizyjnego.

Przedstawiona przez czytelnika sytuacja na drodze nie przedstawia niezbędnych szczegółów, ale wobec dość długiego czasu przebywania kierującego Audi na lewym pasie (wyprzedzanie kilku pojazdów), można twierdzić, że pierwszeństwo w ruchu przysługiwało kierującemu samochodem wyprzedzającym. Natomiast udowodnienie mu możliwości wczesnego dostrzeżenia sygnalizowania zamiaru skrętu w lewo przez kierującego Polonezem i w związku z tym możliwości uniknięcia zderzenia, utwierdziłoby w przekonaniu, że kierujący samochodem wyprzedzającym przyczynił się do zaistniałego zdarzenia drogowego.

www.przerywnik.pl
Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA