zobacz:  przerywnik.pl   autogielda.pl   e.autogielda.pl

Sobota, 7 Grudnia 2024, Imieniny obchodzą: Agata, Ambroży, Marcin

ds

Ogłoszenia pochodzą z serwisu autogielda.pl: PEUGEOT 3008 Nowy model,Bogata wersja, cena: 29 900,00 PLN, miejscowość: Kamienna Góra, data: 2024-12-07, ...szczegóły

NAPISZ DO ODJAZD-u

Napisz do nas - w każdej sprawie związanej z motoryzacją

reklama@autogielda.pl

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

Jak się jeździ w Szwecji?

Andrew Klus


PODOBNE TEMATY

Autem czy samolotem

Jeśli miałbym to określić w dwóch słowach, to na pewno jeździ się spokojniej niż w Polsce, ludzie starają się trzymać przepisów, nawet tych głupich, bo kary są dotkliwe.

Może zacznę od pewnych ogólnych uwag. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak długa jest Szwecja (na mapie tego nie widać). Jak się wykonuje mapę, to robi się rzut z kuli (3 wymiary na 2 wymiary). W zależności od tego, jak się takie przekształcenie robi, to Szwecja w większości przypadków jest na mapie „skracana”. Dobrze ilustruje to przykład, z którym się kiedyś spotkałem. Jeśli by wstawić szpilkę na czubku południa Szwecji i obrócić tak, żeby jej północ wylądowała na południu, to jej północny czubek wylądowałby w okolicach Neapolu. Oznacza to, że mielibyśmy do przejechania Bałtyk, Niemcy, Austrię i połowę Włoch. To niezły kawałek trasy, jego przejechanie zajęłoby nam 2, 3 dni. Dlatego też nikt takich kawałków nie jeździ, w Szwecji na dłuższych trasach się lata.

Drogi

Drogi są w większości przypadków niezłe, znacznie lepsze niż polskie i nieźle oznakowane. Najważniejsza szwedzka droga, ciągnąca się przez całą Szwecję, to E4 (europaväg nr 4) i poza paroma odcinkami na południu i większym odcinkiem na północy, na autostradzie (motorvägen) można jechać do 120 km/godz. Specyficzne dla tej drogi jest to, że przecina bez mała środek Sztokholmu. Efekt jest taki, że mnie, mieszkającemu 160 km od Sztokholmu, dojechanie do tego miasta zajmuje około 1,5 godziny i tyle samo czasu zajmuje mi w godzinach szczytu przejechanie przez Sztokholm, pomimo że są tam 3 pasy ruchu, a nawet kawałek jest 4-pasmowy. Wszystko to efekt tego, że stolica Szwecji nie dorobiła się obwodnicy.

Poza tym jak wjeżdżasz do Sztokholmu, to musisz płacić tzw. podatek od tłoku (jego wysokość zależy od pory dnia). Podobnie jest na E6 w Goteborgu.

Tak jak w Polsce, wszystkie drogi mają numerację. W Szwecji używa się numerów dróg nawet w potocznej rozmowie. Te najlepsze zaczynają się od E (+ jedna lub 2 cyfry). Są one oznaczone zielonymi tablicami. Pozostałe drogi oznaczone są tylko dwoma, trzema lub czterema cyframi albo jako drogi prywatne.

Niektóre drogi mają ciekawe rozwiązania zapobiegające kolizji z samochodami jadącymi z naprzeciwka. Po ich środku stoją słupki, na których są rozciągnięte stalowe liny. Droga taka ma odcinkami dwa pasy w jedna stronę i jeden pas w drugą, a po paru kilometrach następuje zmiana. Coś mi chodzi po głowie, że nie było jeszcze śmiertelnego wypadku na takiej drodze.

Zresztą ilość wypadków śmiertelnych z roku na rok systematycznie maleje - w mijającym roku było ich coś około 250. W Szwecji istnieje specjalny urząd, który monitoruje bezpieczeństwo ruchu i „wymyśla” coraz to nowe przepisy. Typowym jego działaniem jest zmniejszanie prędkości. Ostatnio przechodzimy z 50 km/godz. w terenie zabudowanym na 40 i 30 km/godz.

Na szwedzkich drogach wśród samochodów osobowych dominuje Volvo V70, sporo jest Audi, BMW i Mercedesów. Numer rejestracyjny auta składa się z 3 liter i 3 cyfr (zdarza się wywołująca uśmieszki u Polaków rejestracja HUI). Tak jak w Polsce, można kupić tablice rejestracyjne z dowolnym, przyzwoitym tekstem. Po numerze rejestracyjnym nie można poznać, z jakiej części Szwecji jest auto (jak równość, to równość).

Po Szwecji jeździ dużo aut z przyczepkami towarowymi. Jest to bardzo popularne. Tak z grubsza co trzeci samochód ma hak. Przyczepkę można wypożyczyć prawie wszędzie (na pewno na większych stacjach benzynowych). Przyczepki są dużo większe niż w Polsce. Wchodzą na nie dwie standartowe palety, a można dodatkowo wynająć takie z podwyższonymi bokami czy z osłoną przed deszczem. Kosztuje to od 200 koron za 4 godziny (od redakcji: jedna korona szwedzka to około 47 groszy). Jeździ tego sporo po drogach i są naprawdę praktyczne.

Jeśli chodzi o samą jazdę, to w Szwecji jeździ się inaczej niż w Polsce. Przede wszystkim spokojnie, bez nerwów. Najlepiej widać to na rondach. Moim zdaniem jazda po polskich rondach to obłęd. Wjeżdża się kiedy się chce, skręca się z każdego pasa, w którą stronę się chce, wyprzedza się z lewej lub z prawej, blokując innemu drogę. To dla mnie zupełna dżungla. Ronda nie mają namalowanych pasów, które w logiczny sposób sterowałyby ruchem. Krótko mówiąc, przejazd przez polskie rondo graniczy z samobójstwem.

Jak już jestem przy jeździe w mieście, to z kolei w Szwecji jest obłęd z ograniczaniem ruchu w mieście. Stanowczo za wysokie są też opłaty za parking (w NorrkĂśping 20 koron za godzinę, w Sztokholmie do 60 koron za godzinę). Do tego co krok kierowca spotyka specjalne wyboje i zwężenia ulic, żeby nie było można wyprzedzać innych aut czy autobusów stojących na przystanku itp.

Policja

Jeśli chodzi o policję, to są duże lokalne różnice. Mówi się, że policja na północy kraju jest spokojniejsza. Drogówka „wysypuje się” na drogi z wiosennym słońcem i kiedy ma braki w kasie, a „znika” z jesiennymi szarugami. Ale jest za to pełno cywilnej policji, która chyba jest spokojniejsza od tej mundurowej.

Jeśli już drogówka cię zatrzyma, to masz przerąbane. Z nimi nie ma co dyskutować, złamałeś przepis - musisz zapłacić. Jedyne co można zrobić, to odmówić płacenia i wtedy sprawa idzie do sadu. Oczywiście wygrać jej nie masz szans. Policja się nie myli, jedyne co zyskujesz, to odroczenie momentu płacenia. Policjanci są bardzo sprawni i wiedzą gdzie cię łapać, przy czym trzeba się liczyć z seryjnymi kontrolami w tym samym miejscu. Złapali cię, to myślisz, że następnego dnia ich tam nie będzie. Nic podobnego! Mnie kontrolowali przez dwa miesiące w tym samym miejscu na okoliczność czy piłem. Na szczęście zawsze byłem OK.

Kary są bardzo dotkliwe. Za przekroczenie prędkości o 40 km płaci się 4000 koron. Mniejsze przekroczenia prędkości zaczynają się od 1500 koron). Jeśli przekroczyłeś prędkość więcej niż 40 km/godz., sprawa idzie do sądu. Za inne wykroczenia zapłacisz do 3000 koron. Na przykład, za niewłaściwe parkowanie w moim NorrkĂśping płacę do 800 koron

Nigdy nie słyszałem, żeby policja robiła różnicę pomiędzy obywatelem szwedzkim a obcokrajowcem. Wszystkich traktują równo.

Przez te lata nazbierałem trochę doświadczeń w kontaktach ze szwedzką drogówką. Cztery razy złapali mnie za przekraczanie prędkości. Pierwszym razem nie zauważyłem ograniczenia 50 km/godz., wiec zażądałem, aby mi udowodnili, że przekroczyłem prędkość. Pokazali mi zdjęcia, zapis radaru i wypisali mandat za 800 koron (to było dawno temu), abym, jak powiedzieli, na następny raz lepiej się przyglądał znakom. Za drugim razem złapali mnie, bo mi się spieszyło. Chciałem się wykręcić tym, że oni sami stali w niedozwolonym miejscu i podałem ich do sądu. Po miesiącu otrzymałem z sądu pisemko nafaszerowane paragrafami, po którym się poddałem. Dwa następne razy już tylko płaciłem. Kiedyś znowu poszedłem na policję, bo mi wlepili mandat za parkowanie (zaparkowałem na dużym parkingu, zapłaciłem za parking ile się należy, ale ponieważ był tłok, zaparkowałem poza wyznaczonym miejscem, ale tak, że nikomu to nie przeszkadzało). Policja odpowiedziała mi krótko: - Ten, kto wypisał mandat, wie co robi - i to był koniec rozmowy. Raz złapali mnie 10 metrów przed domem, gdy nie miałem zapiętego pasa i też nie było gadania.

Mam kumpla Szweda, który się zawziął i poszedł ze swoim mandatem do sadu (to nic nie kosztuje). Wymyślił sobie historyjkę, że przekroczył prędkość, żeby wyprzedzić ciężarówkę z której wylatywał gruz. Otrzymał odpowiedź, że równie dobrze mógł zmniejszyć prędkość i poinformować policję, że ciężarówka gubi gruz.

Podsumować to można krótko: nikt nigdy w Szwecji z policją nie wygrał. Oni się nie mylą i zawsze mają rację.

Trzeba jednak przyznać, że rozmowa z nimi to kultura i są w zasadzie zawsze mili. Kiedyś stanęli z radarem przed moim domem i ten radar zakłócał mi telewizor. Wyskoczyłem z domu i zacząłem im wygarniać co o tym myślę. Wyłączyli radar i odjechali, po czym policjant pofatygował się do mnie i grzecznie spytał, czy teraz jest wszystko w porządku.

Ciekawostką jest, że szwedzka drogówka informuje, co będzie robiła w danym tygodniu, jakie kontrole i gdzie będą przeprowadzane. Oczywiście bez detali, komunikat brzmi, że na drogach wjazdowych do miasta X będzie przeprowadzana kontrola prędkości. I to jest dobre, bo kierowcy zaczynają zwalniać bez żadnej kontroli.

Na co trzeba uważać

Oprócz policji oczywiście, jeżdżąc po szwedzkich drogach trzeba stale uważać na dzikie zwierzęta. Jest ich znacznie więcej niż w Polsce. Albo to się gdzieś czai do skoku, albo też jakaś sarna stanie ci na środku drogi akurat wtedy, gdy jest największa mgła, czy też przeleci ci przez drogę stadko dzików. Utrapieniem są borsuki, które często giną pod kołami. Najgorszy okres to jesień, kiedy polowania są w toku i myśliwi strzelają do wszystkiego co się rusza i późna wiosna, kiedy młode zwierzaki zostają odpędzane przez matki i ogłupiałe plączą się po ciemku po drogach. Są co prawda siatki, ale nie wszędzie. Poza tym zdarza się, że przechodzą jakoś przez siatkę.

Za to jaśniejszym punktem są roboty drogowe. W Polsce ciągną się one w nieskończoność i nikt się nie martwi o tych, którzy jeżdżą, na zasadzie że jakoś to będzie. W Szwecji jest to nie do pomyślenia. Natychmiast rozległby się wrzask i ludzie nasłaliby na wykonawcę takich robót policję i wszystkie możliwe urzędy.

Wykonawca najprawdopodobniej miałby odebrane prawo do wykonywania takich robót.

Radary i kamery

Polskie radary, przeważnie w kolorach barw ochronnych, przypominają zminiaturyzowaną wieżyczkę czołgu. Szwedzkie są ładne, podobne do świateł na skrzyżowaniach kontrolujących ruch (takich na słupku). Pomalowane są na niebiesko i widoczne z dużej odległości. Zresztą, kierowca ma dokładną informację o tym, gdzie kamery są zamontowane i na jakim odcinku. To że zostaniesz sfotografowany, to już wyłącznie twoja wina.

Szwed i Polak - dwa bratanki

Mówi się, że Polacy to naród z ułańską fantazją, zwłaszcza po alkoholu. A co powiedzieć o szwedzkim obywatelu, który na gazie prowadził koparkę po państwowej szosie i w napadzie służbowego obowiązku zatrzymywał się tak co pól kilometra i rozkopywał dla fasonu drogę. No i gadaj tu o braku fantazji.

Szwedzka policja miewa nieraz problem z identyfikacją kierowcy. Nie mogą go szukać korzystając z numeru rejestracyjnego, a naród ma pomysły, żeby się nie dać zidentyfikować. Znana popołudniówka szwedzka pokazała kiedyś zestaw zdjęć z policyjnej kolekcji. Można było się obśmiać jak norka. Był tam facet z maską na twarzy, który jadąc, chyba nic nie widział, i inny, wyszminkowany i przebrany za kobietę, był też kanibal z Wysp Dziewiczych itp.

Szwedzka ciekawostka

Szwedzka ciekawostka nosi nazwę raggare. Raggare to taki obywatel lub obywatelka, którzy interesują się dużymi samochodami osobowymi. Ulubionymi samochodami raggare są amerykańskie auta z lat 50, czy nieco późniejszych, typu Cadillac lub podobne. Silnik powinien być tak duży jak tylko jest to możliwe, auto ma przyspieszać jak rakieta i ścierać opony z największym dymem. Kiedyś ulubionym zajęciem raggae było blokowanie rond, po których jeździli swoimi samochodami w kółko, teraz policja im tego zabrania.

Raggare jeżdżą i szpanują. Zbierają się na umówionych kampingach parę razy w roku, gdzie wymieniają doświadczenia i piją. W moim mieście jest tradycyjny pochód pierwszomajowy i raggare też tradycyjnie biorą w nim udział. Jeżdżą w tym pochodzie swoimi samochodami, ludzie się zbierają, aby nacieszyć wzrok amerykańskimi krążownikami szos i ogólnie jest nastrój świąteczny.

Zdarza się, że niektórym z tych raggare odbija. Raz spuścili gacie i wypięli gołe pupy na patrzących. Dla większej atrakcji posmarowali je czymś, żeby wyglądało jeszcze zabawniej... Patrzący mieli kupę uciechy, a raggare tak wypinali swoje pupy przez opuszczone szyby, żeby nie można było widzieć ich twarzy. Ale jak zwykle wplątała się w tę zabawę policja i było po zawodach.

Z pozdrowieniami dla polskich kierowców

Andrew Klus

 

SZUKAJ

NASZE GAZETY

OGŁOSZENIA

cena: 44 499,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 114 999,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 104 999,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 61 499,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 69 249,00 PLN

data: 2024-12-06

cena: 97 900,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 9 999,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 4 999,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 43 999,00 PLN

data: 2024-12-07

cena: 69 999,00 PLN

data: 2024-12-07


 

NASZE SERWISY

Autogielda  Odjazd  M2 Planeta zwierząt  Erotyka

Redakcja: raklama@autogielda.pl

Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA