Modne w ostatnich latach wyprzedaże motoryzacyjnych roczników, zaczynające się zazwyczaj we wrześniu, sprawiły, że Bolesław C. wpadł na pomysł, jak sprzedać swojego dziesięcioletniego Jaguara. Założył w tym celu blog, gdzie przez dwa lata opisywał rocznik 2000 jako przełomowy w produkcji modelu XJ. Zaleta goniła zaletę, a słowo wada nie pojawiło się ani razu. Przytaczamy jeden fragment: Gordon Brown, któremu nie śniło się jeszcze wtedy, że zostanie premierem Wielkiej Brytanii, powiedział pewnemu dziennikarzowi, że kupno Jaguara z lipca 2000 roku (z tego właśnie miesiąca pochodził XJ Bolesława C.) jest jak picie starannie warzonego Guinessa w przytulnej kafejce nad Tamizą. Ta, i wiele innych konfabulacji Bolesława C., doprowadziły do tego, że po jego XJ-a ustawiła się kolejka chętnych, którzy podbili cenę do 190 tys. złotych.

Transakcja została sfinalizowana, a nabywca w ogóle nie chce słyszeć, że kupił kota w worku: - Jestem czytelnikiem tego bloga (nie ma go już w sieci, więc adresu nie przytaczamy) od dwóch lat. Proszę mi nie wciskać ciemnoty - powiedział Jędrzejowi Florkowi.

Bolesław C. zasłania się pojęciem fikcji literackiej: - Mój blog był czymś w rodzaju rozbudowanego opowiadania o samochodzie.

Podobno zamierza stworzyć teraz stronę o siedemnastoletnim Mercedesie. Jeśli trafią państwo na adres strony, prosimy o listy (i rozwagę).

SZUKAJ

NASZE GAZETY