zobacz: przerywnik.pl autogielda.pl e.autogielda.pl
Piątek, 26 Kwietnia 2024, Imieniny obchodzą: Maria, Marcelina, Marzena
Ogłoszenia pochodzą z serwisu autogielda.pl: JEEP RENEGADE cena: 65 999,00 PLN, miejscowość: Piaseczno, data: 2024-04-26, ...szczegóły
GALERIA
NAPISZ DO ODJAZD-u
Napisz do nas - w każdej sprawie związanej z motoryzacją
NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE
NAJNOWSZE
Kto płaci najmniej za OC w grudniu 2017 r.? (21-12-2017)
Jeśli masz wolne 100.000 Euro i lubisz się ścigać, to auto dla Ciebie (20-12-2016)
Nowy Przedłużony Volkswagen Tiguan Allspace (20-12-2016)
Mitsubishi Outlander PHEV – hybrydowe auto dla przedsiębiorców dbających o ekologię (20-12-2016)
DOSTAWCZAK NA PRĄD Z PRZYZWOITYM ZASIĘGIEM? CZEMU NIE (16-12-2016)
Nowe RENAULT ZOE (13-12-2016)
eMBiel
- Tato, wiem, że jestem jeszcze zielonym kierowcą, ale zrozum! Jak podwiozę po randce Andżelikę do domu, to od razu mam dziesięć punktów u jej ojca.
- Zależy ci na ojcu czy na Andżelice? Bo jak na ojcu, to może od razu ubierz się w strój roboczy i posprzątaj mu piwnicę.
- W piwnicy to oni mają salę bankietową! Wiesz w ogóle, jaki oni mają dom?! Trzypiętrowy z dwoma tarasami i niewykończonym basenem!
- A jaki mają samochód?
- To zależy. Ojciec ma Jaguara - nim jeździ od święta, a do pracy Toyotę Land Cruiser. Mama ma yariskę, a Andżelika jak zrobi prawo jazdy dostanie nowego garbusa!
- No dobra - zgodziłem się. - Jak podwieziesz Andżelikę yariską, to może i dostaniesz z dziesięć punktów od mamy.
No cóż. Zgodziłem się, bo wiedziałem, że chłopakowi zależy. Ja po moją ukochaną to rowerem przyjeżdżałem. Czasy się jednak zmieniły.
Oglądaliśmy z żoną komedię, w której mąż mylił swoją żonę z jej siostrą, a siostra męża ze szwagrem. Uśmiałem się do łez. Po chwili jednak dobry nastrój minął. Zadzwoniła komórka - numer zastrzeżony.
- Jak pan chcesz odzyskać swoje autko, to pan zbieraj szybko trzydzieści tysiączków. I żadnej policji! - poinformował mnie szorstki głos, po czym jego właściciel odłożył słuchawkę.
- O Boże! Yariskę ukradli, żądają okupu! Co robić? - zdenerwowałem się.
- Jak to ukradli?! O Boże! - zdublowała mnie żona. - Moje dziecko też ukradli?
- Nie wiem, za yariskę żądają dwadzieścia tysięcy. Skąd ja wezmę dwadzieścia tysięcy?
- Ty idioto! O yariskę się martwisz! Pomyśl lepiej co z synem!
Zadzwoniłem do syna na komórkę. Poczta. Przewertowałem więc książkę telefoniczną, żeby znaleźć adres do rodziców Andżeliki. Ale jak mam znaleźć numer telefonu, skoro nie znam ich nazwiska. Z pomocą przyszła żona.
- Zadzwonię do koleżanki z wydziału komunikacji. Po samochodach ich namierzymy.
Tymczasem zadzwonili przestępcy.
- I jak tam panie szanowny? Są pieniążki? Według naszych obliczeń cena rynkowa tego złotego cacka to dwukrotność naszej oferty... A z tego co wiem, nie ma pan przedłużonego AC...
- Dajcie mi jeszcze godzinę. Brakuje mi dziesięciu klocków! - poprosiłem złodziei.
- Po godzinie będzie już trzydzieści pięć! - rzucił ozięble złodziej i odłożył słuchawkę.
W tym czasie żona rozmówiła się z koleżanką, która obiecała sprawdzić nazwisko Andżeliki, ale za godzinę, jak dojedzie do biura.
Byłem w kropce. Auto skradzione, syn wyłączył telefon... Skąd ja wezmę teraz trzydzieści tysięcy?! Przecież już jestem na debecie, a po wszystkich opłatach wystarczy mi jedynie na wegetację do pierwszego.
Siedziałem w fotelu i zastanawiałem się, co robić. Żona płakała w kuchni. Zadzwonił telefon.
- A, i chciałem również zaznaczyć, że pieniądze dostarczy pan w reklamówce z logo samochodu. Do usłyszenia.
Skąd ja teraz wezmę reklamówkę z logo Toyoty!? Bez sensu! Skąd ja w ogóle wezmę pieniądze... Trzydzieści tysięcy! Dwukrotność... I tu mnie tknęło. Przecież moja pięcioletnia yariska nie mogła kosztować sześćdziesięciu tysięcy! To musiała być pomyłka!
- Może oni się nie znają - żona była niepocieszona. - Każdemu może się pomylić.
- Fakt - zmartwiłem się. - W końcu samochód jest dobrze utrzymany i jeszcze ta polerka lakieru, którą zrobiłem w ostatnią sobotę. Tak, musiała wyglądać na sześćdziesiąt tysięcy!
Zadzwonił koleżanka z wydziału komunikacji.
- Nowak, Jan Nowak - powiedziała uradowana.
Zanim trafiłem do właściwego Jana Nowaka, przebrnąłem przez różnych mniej lub bardziej sympatycznych nosicieli tego rzadkiego nazwiska. - A tak - powiedział miły pan. - Mamy tu Andżelikę, jak pan reflektuje to z podwiezieniem pod wskazany adres będzie sto złotych za godzinkę.
Z obrzydzeniem odłożyłem słuchawkę. Właściwy Jan Nowak był na ostatniej pozycji w książce.
- Tak, tak, Piotruś jest z Andżeliką na górze, ale ja przepraszam teraz, bo mi dżaga ukradli - ojciec Andżeliki miał opanowany głos. - Pozwoli pan, że oddzwonię za chwilę.
- A czy miał pan opłacone AC? - coś mnie tknęło? - Niestety nie. - A czy auto jest warte około 60 tysięcy? I czy ma kolor złoty? - Tak, skąd pan to wszystko wie? - Zaraz u pana będę. Gdzie państwo mieszkają...
*
Każdy może się pomylić, nawet złodziej. Okazało się, że mój i Janka, ojca Andżeliki numery różniły się jedną cyfrą. Do domu wróciłem o szóstej rano. Janek, człowiek opanowany i bystry, doprowadził do konfrontacji i podczas wymiany reklamówki ze skaczącym po ofiarę Jaguarem (miał ich kilka!) policja schwytała przestępców. Rutkowski nie powstydziłby się takiej akcji! Ale to już temat inna historia. A basen? Cóż, wygląda bardzo obiecująco.
SZUKAJ
OGŁOSZENIA
Redakcja: raklama@autogielda.pl
Copyright © 2008 Autogielda - M. MAJSKI, J. STYRNA - SPÓŁKA JAWNA